niedziela, 2 marca 2014

Audi Q5 czyli diabeł tkwi w szczegółach.



            Kilka miesięcy temu miałem okazję przejechać się Audi Q5 z dwustukonnym benzynowym silnikiem i przekładnią DSG.
Tak już mam, że z góry nastawiam się jakoś do rzeczy i tu nie byłem nastawiony szczególnie dobrze bo:
- po pierwsze nie jest to Q7 – a ta wielkość bardzo mi odpowiada,
- po drugie gdy jeżdżę samochodem droższym od mojego (a ten taki jest) staram się sobie udowodnić, że ten mój niczym się w sumie od tego lepszego nie różni, bo też ma kierownicę klimatyzację, CD i elektryczne szyby.


W międzyczasie (dokładnie 15 lutego 2014 roku) Pan Zbigniew Bródka zdobył olimpijskie złoto na dystansie 1500 metrów. Gdyby ktoś nie wiedział, to Pan Zbigniew uprawia łyżwiarstwo szybkie.
Okazało się, że wyżej wymieniony trenuje w kraju, w którym w zasadzie nie bardzo ma gdzie trenować. Tak więc, aby mieć lodowisko, musiał wraz z kolegami sam je sobie przygotować. Prowadzi to do stwierdzenia, że jego trening był całkowicie inny, niż ten, którzy wykonują jego rywale zamieszkujący bardziej cywilizowane obszary naszego globu.
Ponadto nasz mistrz pracuje zawodowo jako strażak, co znowu wymusza na nim pewien rodzaj aktywności fizycznej, jakiej nie poznał zapewne żaden inny łyżwiarz szybki.
Tak więc Pan Zbigniew Bródka znalazł się w Soczi i pokonał Holendra Koena Verweija (jeśli odmiana jest nieprawidłowa, to Pana Koena przepraszam – zrobiłem to nieumyślnie) o 0,003 sekundy. Niewiele, to prawda. Diabeł jednak tkwi w szczegółach.
Gratulując naszemu panczeniście wracam zgrabnie do wątku motoryzacyjnego, bo tu też diabeł tkwi w szczegółach.
I tak po kilkuset metrach za sterami Q5 stwierdziłem, że kierownica jest nieco inna niż u mnie. Jakaś taka troszeczkę grubsza, deczko mniejsza i przez to wygodniejsza. Wiecie już do czego zmierzam? Dalej było coraz lepiej.
Co do silnika, to od razu miał u mnie plusa, bo po prostu nie lubię diesli, a rzadko zdarza się gratka przejażdżki SUVem, w którym bije pełnooktanowe serce.
O skrzyni DSG napisano już tomy i to głównie dobrych opinii. Podpisuję się pod tym. Skrzynia jest bardzo szybka i inteligentna.
Wspólną cechą markowych SUVów jest dosyć twarde zawieszenie. Jest to wymuszone przez wysokość tych samochodów. Bez tej lekko na wyrost twardości precyzja prowadzenia pozostawiałaby wiele do życzenia. Tu jest świetnie. Przyspieszenie i hamowanie to również rewelacja.
Cechą która zrobiła na mnie ogromne wrażenie była praca zawieszenia na leśnej drodze. W tej kwestii tytułowy diabeł objawia się w pełnej okazałości. Nie zauważyłem tego od razu, jednak po jakimś czasie dotarło do mnie, że go po prostu nie słyszę. Ech… Jednak (jak zwykle zresztą) okazało się, że samochody tańsze nie są takie jak te z nieco wyższych półek. I tak ma być, w końcu coś musi uzasadniać ich cenę.
Wspomnę jeszcze o systemie audio, który nie był wersją podstawową. To słychać i jest to niewątpliwie jedna z dwóch rzeczy, za które też bym dopłacił (ta druga, to skrzynia DSG). Szczególnie dobrze brzmi na nim reggae, ale to chyba zbieg okoliczności, prawda Robert?
I na zakończenie muszę jeszcze napisać o dwóch sprawach, czyli o tym, co jest najlepsze i najgorsze w tym samochodzie.
Zacznę od zalety. Jest to wnętrze a zwłaszcza widziane z miejsca kierowcy. Nie chodzi mi tu nawet o legendarną już precyzję Audi i nanometrowe spasowane elementów. Myślę raczej o połączeniu kształtów z wielkością. Jest tak, że miejsca jest pod dostatkiem, ale nie miałem poczucia, że siedzę na fotelu pośrodku sali gimnastycznej. To wnętrze raczej opatula, otacza. Przywodzi mi na myśl stare BMW. Ja tak lubię i jest to rzecz naprawdę dobrze pomyślana.

Podstawową i ogromną wadą Q-piątki jest to, że nie jest moja, bo spodobał mi się ten samochód. Tak po prostu. Chciałem się czepiać, ale nie wyszło.
Ponieważ (jak już mówiłem) diabeł tkwi w szczególe, to zarówno Audi, jak i Panu Zbigniewowi Bródce życzę… Całego piekła!

Radek Małecki

Zdjęcia pochodzą ze strony producenta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz