Są takie słowa, które z różnych powodów wydają się nam
fajne. Dla potrzeb tego artykułu przypomnę Wam dwa z nich. Watt i turbo.
Mając naście lat uważałem, że
jedynym parametrem określającym jakość sprzętu audio jest jego moc. Określa się
ją w watach. Jeśli pamiętacie okres przemian ustrojowych w Polsce, to bez trudu
przypomnicie sobie, że każde, nawet najmniejsze radyjko sprzedawane wówczas na
bazarku, miało naklejkę z napisem „1000
WAT!!!”. I choć wiem już, że to nie do końca tak jest, to jednak sentyment do
słowa pozostał. Ba! Wzmógł się nawet odkąd w moim rodzinnym mieście (Kętrzyn)
reaktywowała się rockowa kapela Dr Watt. Oczywiście jest tu też kwestia pisowni
(jedno lub dwa „t”, ale nie bądźmy drobiazgowi).
Turbo! No, to jest naprawdę fajne
słowo. Nie wiem kto wprowadził je do słownictwa używanego na co dzień. Mnie
kojarzy się to z Saabem, który użył go wypuszczając na rynek model 900 Turbo.
Od tej pory wszystko, co „turbo” było… Turbo! To słówko tak dobrze się przyjęło,
że nawet używają go autorzy książek o ewolucji. Komórka z turbodoładowaniem… Nie
żartuję, tak było napisane. Zapamiętajcie zatem te dwa słowa, bo wrócę jeszcze
do nich.
Astra sedan jest samochodem
dużym. Tak, tak, właśnie dużym.
Przywołam ponownie początek lat
dziewięćdziesiątych. Jeśli byliście już wówczas na etapie rozwoju pozwalającego
pragnąć przejażdżki fajnym samochodem, to na pewno chcieliście przejechać się
Oplem Omegą pierwszej generacji. Poszperałem w sieci i znalazłem wymiary tego
samochodu w wersji sedan. Jak wypada porównanie? Otóż Omega była ponad osiem
centymetrów dłuższa, ale za to prawie pięć i pół centymetra węższa i o tyle
samo niższa. Zatem wracając do początku akapitu – Astra jest duża.
Dalszych porównań z Omegą nie będzie, bo nie ma to sensu.
Równie dobrze można porównać kolej magnetyczną z lokalną wąskotorówką ciągniętą
przez parowóz. Wiem, ta druga budzi sentyment, ale nie chcielibyście pojechać
nią kilkaset kilometrów. Ale skoro jesteśmy już przy pociągach i lokomotywach…
Klasa kompakt jest dla większości koncernów motoryzacyjnych taką lokomotywą
sprzedaży. Mają u siebie tę klasę nawet marki, które jeszcze kilkanaście lat
temu nie chciały być kojarzone z samochodami mniejszymi od tankowców. To
wymagająca klasa i nie ma tu miejsca na pomyłki. Wszystko musi być dopracowane.
Z drugiej strony cena musi pozostać jak za kompakt. Trudno znaleźć tu
kompromis, ale w Astrze chyba się udało. Pierwszym wrażeniem po wejściu do
kokpitu jest poczucie tego, że samochód został naprawdę porządnie zbudowany.
Spasowanie jest doskonałe, a materiały wykończeniowe zadziwiają. Naprawdę można
mieć wrażenie, że siedzimy w samochodzie klasy zdecydowanie wyższej niż
kompakt. Wszystkie obwódki zegarów i pokręteł błyszczą chromem, a konsola
środkowa świeci ogromną ilością przycisków. Wspominam o nich, bo lubię w
samochodach przyciski i elektroniczne gadżety. Jestem jak Chińczyk (oni to
podobno cenią), ale trudno. Jeśli chodzi o wnętrze, to wspomnę jeszcze o
naprawdę wygodnych fotelach i o tym, że ktoś pomyślał o trzech uchwytach na
napoje (zwykle są dwa). Niby nic takiego, ale zyskujecie wygodne miejsce na
smartfona. Przynajmniej ja go tam wrzucam…
Dzięki krótkiej klapie bagażnika i mocno opadającej tylnej
szybie udało się uzyskać dynamiczną i po prostu ładną linię nadwozia, a jeśli
chodzi o sedany, wcale nie jest to takie łatwe.
A skoro doszliśmy już do
bagażnika, to warto przypomnieć sobie jedno ze słów opisanych na początku. Mój
egzemplarz miał tam plakietkę „TURBO”. Jak już ustaliliśmy wszystko , co jest
„turbo” jest fajne. Koniec i kropka!
Słowo to nie znalazło się tam oczywiście przypadkiem.
Benzynowy silnik 1,4 o mocy 140 KM został wyposażony w turbinę. Inne benzyniaki
również. Niby rzecz oczywista w erze downsizingu, ale będę bronił zdania, że
plakietka „TURBO” jest ważna. Nawet bardzo ważna!
Prowadzenie
okazało się zaskakująco przyjemne. Należę do osób, które najpierw jeżdżą, a
później czytają. Jeździłem zatem nie wiedząc, czemu sprawia mi to taką frajdę.
Przyznam się, że nawet wyciągnąłem żonę na przejażdżkę krętymi mazurskimi
drogami. Niby nic takiego, ale moja małżonka nie lubi motoryzacji, a dochodziła
północ… Dopiero następnego dnia przeczytałem o tym, co było powodem mojego
zachwytu.
Tu przypominam Wam o drugim fajnym słowie – watt. Wprawdzie waty muzyczne nie mają żadnego związku z
mechanizmem zastosowanym w Oplu (poza podobną nazwą oczywiście), ale specjalnie
użyłem tej krętej metafory, bo chodzi mi właśnie o skręcanie. Tylne zawieszenie
oparte jest na belce skrętnej wyposażonej w wahacze z drążkiem Watta. Nic Wam
to nie mówi? Otóż takie rozwiązanie eliminuje poprzeczne ruchy auta, co w
konsekwencji ma skutkować większą stabilnością jazdy…. Uff! Przeczytaliście i
nadal nie wiecie co to wnosi? Też bym nie wiedział, gdybym nie jeździł.
Jakkolwiek to wszystko brzmi, to prowadzi ostatecznie do tego, że prowadzenie w
ogóle, a w zakrętach szczególnie jest fenomenalne. Naprawdę człowiek ma ochotę
wciąż skręcać. Trudno to opisać – trzeba spróbować. Wrażenie jest takie, że tył
samochodu dodatkowo też wchodzi w zakręt. Trzeba się przyzwyczaić, ale to nie
problem, wszak do dobrego łatwo jest się dostosować.
Kończąc
wymienię jeszcze kilka drobiazgów. Pierwszym z nich jest ładne podświetlenie na
drzwiach, w okolicy klamki. Spływa tam delikatne czerwone światło. Mała rzecz,
a kilka lat temu osiągalna jedynie w klasie wyższej. Druga, to również
podświetlenie. Ktoś wpadł na pomysł zrobienia świecącej obwódki poniżej obudowy
drążka skrzyni biegów. Czemu to służy? No cóż prawdopodobnie niczemu
praktycznemu, ale za to jak wygląda!
Wiem, że są malkontenci, którzy powiedzą,
że to niepotrzebne, niepraktyczne… Ale moi drodzy, pomyślcie tylko: czy
gdybyście mogli spędzić wieczór z Megan Fox, to naprawdę chcielibyście aby
obrała wam ziemniaki? A przecież to takie praktyczne…
Autor pragnie serdecznie podziękować salonowi Opel Pindur w
Giżycku za udostępnienie samochodu do testów.
Jeśli spodobało się Wam to auto, to znajdziecie je pod
adresem:
Opel Pindur
Salon Samochodowy
Salon Samochodowy
11-500 Giżycko
Aleja 1-go Maja 17
Tel. (87) 428 19 52
Fax (87) 428 26 83
Radosław MałeckiAleja 1-go Maja 17
Tel. (87) 428 19 52
Fax (87) 428 26 83
Kętrzyn 24.4.2014 r.
Zdjęcie
wnętrza samochodu pochodzi ze strony producenta www.opel.pl
. Pozostałe zostały wykonane przez autora.
Ta Astra strasznie wpada mi w Insignie. Znacznie lepiej prezentuje się w wersji hatchback. Jedyny minus oczywiście, cena.
OdpowiedzUsuńTa Astra strasznie wpada mi w Insignie. Znacznie lepiej prezentuje się w wersji hatchback. Jedyny minus oczywiście, cena.
OdpowiedzUsuńmam taką astrę i potrzebuję porady - szukam haka holowniczego do astry, czytałem, że dobry jest hak Westfalia, jednak wolę zweryfikować opinię przed zakupem
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWg mnie ta astra to nic szczególnego, serio, szału nie robi ;)
OdpowiedzUsuń___
AutoKurek
Dobrze że teraz ukaże się nowy model, na pewno odmieni to trochę wizerunek serii
OdpowiedzUsuń____
Centrum Techniczne
Wg mnie to bardzo fajne autko. Jest mega wygodne i fajnie się prowadzi. Najlepsza służbówka jaką miałem
OdpowiedzUsuń______
DUBAJ-TRANSPORT
Insignie wypadają mimo wszystko jeszcze lepiej, tylko czasami można napędzić komuś stracha, można myśleć że policja jedzie :D
OdpowiedzUsuń____
http://urwana-swieca-zarowa.com.pl
Astra bardzo fajny samochód, jednak z Opli najbardziej przemawia do mnie Insignia, klasa wyższa samochodów. Jedynie problem to elektryka, tutaj warto jednak zaznaczyć, że była to bolączka pierwszych wersji. Aktualnie te samochody są pozbawione praktycznie wszelkich wad.
OdpowiedzUsuńMy chcemy kupić nowy samochód w przyszłym roku i myślimy o Audi :) namawiam męża na najnowszą generację Q7 - https://rajdkolobrzeski.pl/nowa-generacja-q7-juz-jest-wyglada-lepiej-niz-prognozowano/ Co sądzicie o tym modelu?
OdpowiedzUsuńCzy aktualnie warto kupić ten model Astry ? Czy 10 lat na ten samochód to wciąż niewiele ? Czy coś się psuje szczególnie ? Szukam aktualnie takiego auta i nie wiem czy to dobry wybór. Przyznam, że bardzo mnie korci astra w sedanie. Znalazłem w jednym warsztacie taki egzemplarz astry - może ktoś się wypowie czy warto kupić ? Niby klient przyjechał na przegląd przed sprzedażą.
OdpowiedzUsuńBardzo merytoryczny wpis, dobrze się czytało dzięki
OdpowiedzUsuń--
Pozdrawiamy,
Ekipa Bryczqa.pl
Szkoda, że daleko mi do Giżycka, bo właśnie auta nie mam, padł mi samochód na majówkę.
OdpowiedzUsuńHaha jestem tu ponownie i znów mam zepsute auto. Ale się złożyło. Pozdrawiam! Eltrox
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł! Autor doskonale uchwycił wyjątkowość Opla Astry sedan, podkreślając jego przestronność i dynamiczny design. https://zmotoryzowana.pl
OdpowiedzUsuń