Jakiś czas temu napisałem kilka słów o fiacie 500L. I to
nawet kilka dobrych słów. Stwierdziłem, że gdyby moja żona takiego miała, to
chętnie zerkałbym na niego. I właśnie tu jest (a raczej był) problem. Bo który
mężczyzna chciałby nim jeździć. Owszem wszystko jest w nim OK, ale koledzy
skwitują taki samochód jednym słowem – „baba!”.
I chyba panowie z Fiata też to zauważyli. W sumie to nawet
mnie to nie dziwi, że zwrócili na to uwagę, bo w końcu to Włosi. Nie znam
osobiście nikogo z południa Europy, ale mój stereotyp postrzegania różnych
nacji podpowiada mi, że prawdziwy Włoch nie chciałby uchodzić za kogoś „niemacho”,
za kogoś z dominującym pierwiastkiem żeńskim… W sumie ja też bym nie chciał, bo
w końcu w każdym mężczyźnie jest coś z Jamesa Bonda. Niespełnionego przeważnie,
ale jednak.
Tak więc włoscy projektanci siedli i zaczęli się
zastanawiać, jak by tu swoje dzieło uatrakcyjnić. Najstarszy z nich
(pamiętający jeszcze czasy Mussoliniego proponował zamontowanie na dachu
obrotowej wieżyczki z działkiem, ale na szczęście młodsi wytłumaczyli mu, że
lepiej jechać po przygodę (nawet wyimaginowaną tylko) niż na wojnę. Idąc tym
tropem zrobili crossovera. Ta grupa samochodów jest chętnie kupowana, bo
przeciętnemu doradcy finansowemu pozwala poczuć się jak „ktoś zupełnie
wyjątkowy”. I dobrze. Bo nawet jeśli nie objedziemy Afryki, to przynajmniej
poczujemy, że moglibyśmy.
Technologicznie dołożono tam co nieco, tak by w terenie było
łatwiej. Nie oszukujmy się jednak, przeciętny nabywca tego samochodu nie
pojedzie na wyprawę w teren, a co najwyżej podjedzie kilkanaście metrów
szutrową drogą do przystani na mazurach, w której czeka na niego wyczarterowany
jacht.
Tak więc rozprawiwszy się z kwestiami technologicznymi
przejdźmy do tego, co naprawdę ważne w tym samochodzie, czyli do wyglądu.
Zmiany niby nie są wielkie, ale jak dla mnie zmieniają wszystko. Podwyższone
zawieszenie i inne spojlery sprawiają, że jadąc tym samochodem nie sprawiasz
już wrażenia, że podwędziłeś go swojej małżonce. Można już czuć się twardzielem
i oryginałem. Twardzielem – wiadomo, jadę na wyprawę terenową (a przynajmniej
mógłbym, gdym chciał…). Oryginałem – bo mam włoską terenówkę, a ta grupa
pojazdów nie kojarzy się z Włochami. Na razie przynajmniej.
Jednak prawdziwy mężczyzna „deafultowo” powinien włoską
motoryzację kochać, bo w końcu to kraj Ferrari, Alfy itd, itd., itd…
Tak więc, gdyby moja żona zdecydowała się kiedyś na Fiata
500L, to jestem gotów służyć jej radą, pomocą i partycypacją finansową pod
jednym jednak warunkiem. 500L, które kupi MUSI (!!!!) być w wersji
Trekking!!!!!!!!!!!!!!!!
Radek Małecki
Radek Małecki
Dziwnie wygląda to autko ;] ale wjechać wszędzie wjedzie i zaparkuje a to duży plus. Mało pali na podróże " we dwoje" wystarczy
OdpowiedzUsuńTurbolader Reparatur
Widzę, że Fiat nieźle eksperymentuje z bryłą tego samochodu. Jestem ciekawy co pokażą za kilka lat.
OdpowiedzUsuńhttp://skupaut-grodzieniec.pl/