środa, 2 stycznia 2013

BMW X5. Powtórka z rozrywki.


Kiedyś już pisałem o przejażdżce tym samochodem. Nie byłem jakoś szczególnie zachwycony. Teraz miałem okazję odbyć nim znacznie dłuższą podróż i…
Mój egzemplarz wyposażono w silnik benzynowy 4,8 litra, V8. Samochód był czarny, a wnętrze pokryto kremową skórą. Wiele osób lubi to zestawienie kolorów. Ja również
Zacznę od narzekań. Środek mnie nie zachwycił. Taki minimalizm może się podobać, ale ja osobiście wolałbym dostać za te pieniądze dwa miliony przycisków, a każdy podświetlony innym kolorem – rzecz gustu. Generalnie chodzi mi o to, że taki samochód powinien urzekać, a ten był jedynie bardzo poprawny.
Z tyłu jest jeszcze gorzej, bo nie ma tam w zasadzie nic poza nawiewami. Nie było nawet uchwytów na kubki w złożonym podłokietniku, a to już chyba standard w każdym segmencie.
Podróżując na tylnej kanapie będziemy brudzić sobie tył łydki. Przy wysiadaniu trzeba po prostu pamiętać, by nogę postawić dosyć daleko od samochodu, bo nadkole ma taki kształt, że po prostu się o nie ocieramy.
No i jeszcze nawigacja…Ta chyba lubi ciepło.  Podróżowałem w zimne dni i nie działała dopóki wnętrze się nie nagrzało. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Samochód wprawdzie miał kilka lat (dosłownie kilka), ale chyba takie rzeczy nie powinny się w tej klasie zdarzać.
Lubię BMW i aż żal mi jest, że tak po nim „jadę”. Pora więc na plusy.
Jak już pisałem, podróżując z tyłu kawę będziecie musieli trzymać w rękach, a wioząc znajomych do ślubu zdenerwujecie pannę młodą, bo tego dnia na pewno nie będzie pamiętała, by wysiadając stawiać nogę daleko od samochodu i pobrudzi sobie białą suknię. Ponadto odbywając długą podróż nie pobawicie się wnętrzem, bo nie bardzo jest czym się pobawić.
 Taka podróż też kosztuje. Samochód pali średnio 15 litrów, ale tu gładko przechodzimy do zalet. To spalanie nie jest według mnie jakimś dramatem. Wprawdzie jadąc bardzo spokojnie spalimy 14 litrów, ale za to przyciskając nie bardzo chciał palić więcej niż 16, czyli jak na tą pojemność silnika i kształt karoserii – bardzo przyzwoicie. Umówmy się, jeśli jesteś posiadaczem starego Golfa diesla bez turbiny, to apetyt X5 jest dla Ciebie porażający. Prawda jest jednak taka, że nie kupisz tego samochodu, a dla ludzi nabywających go w salonie ta kwestia jest zapewne drugorzędna.


Tył ma wady, ale za to co za wygoda! Staram się nie jeździć z tyłu, bo po prostu nie lubię, ale tym samochodem mógłbym tak podróżować nawet na koniec świata. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to żeby napoje kupować w zakręcanych butelkach, bo wówczas odłożymy je gdziekolwiek.
Zabawek i przycisków jest mało. Ale za to jakie fotele! Jaka wygodna kierownica! I na koniec najlepsze: dźwięk silnika. Ciągle chciałem przyspieszać, by słyszeć ten dźwięk! Dźwięk? To był krzyk wkurzonego olbrzyma! Zupełnie jakbyś deptał mu po…. Po czymkolwiek. A on odpowiada krzykiem oburzenia.
A nawigacja? Kogo to obchodzi!
Reasumując: samochód nie jest idealny, ale mój egzemplarz miał pod maską demona. Bardziej jednak cieszył, niż denerwował.
A gdyby był dieslem? Byłby ekonomiczny. I to chyba w zasadzie wszystko, co chciałbym wówczas o nim napisać….
Więc gdy będę miał znowu okazję, to na pewno chętnie nadepnę demonowi na…. Na odcisk oczywiście!

Radek Małecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz