A więc może co nieco o ruchu drogowym. Otóż pragnę stwierdzić, że zjawisko takie istnieje. Ba! Nasila się nawet. Wiedzą o tym wszyscy podobni do mnie użytkownicy dróg, wie policja i różne organizacje „spod ciemnej gwiazdy”.
Jaki więc różne grupy mają pomysł na owo zjawisko? Najprostszym i najfajniejszym, moim zdaniem, pomysłem jest ten realizowany przez większość kierowców, dlatego też przez jego pryzmat będę spoglądał na zjawisko ruchu drogowego i jego ograniczeń. Polega ten punk widzenia (w uproszczeniu) na tym, by jak najpłynniej (to nie koniecznie jest równoznaczne z jak najszybciej) i jak najbezpieczniej przemieścić się z punktu A do punktu B. Ta modelowa sytuacja jest oczywiście ideałem, do którego my (kierowcy) staramy się dążyć. Jednak ustawiono na naszej drodze szereg przeszkód. Pierwszą jest niewątpliwie stan polskich dróg. Ten, trzeba uczciwie przyznać, systematycznie się poprawia. Nie wierzycie? Spytajcie kogoś, kto ma kilkanaście (co najmniej) lat stażu za kierownicą. Choć niektórym nie mieści się to w głowie, to kiedyś jednak było jeszcze gorzej. Drugą przeszkodą jest nasze państwo symbolizowane w tym miejscu przez policję z jej radarami, wideo radarami i radarami na masztach.
To wszystko podobno jest dla naszego dobra. Państwo postanowiło nas chronić przed nami samymi. Pomyślcie jednak co zabija na drogach? Prędkość? Alkohol? Nie! To są uproszczenia. Zabija przede wszystkim ludzka głupota. O alkoholu nie będę dyskutował. Rzeczywiście człowiek prowadzący „pod wpływem” ma zmienione postrzeganie rzeczywistości i należy go z ruchu wyeliminować. Czy jednak tak samo jest z prędkością? Ja uważam, że nie i nie należy wrzucać tego do jednego worka. Prędkość jest dla każdego sprawą względną. Zapewne zgodzicie się ze mną, że kierowca wyścigowy (rajdowy) jadący 180 km na godzinę stanowi mniejsze zagrożenie, niż większość z nas snująca się zgodnie z przepisami. Tak więc, jeżeli ja umiem w miarę sprawnie poruszać się z prędkością 120 km/h, a przemieszczam się jadąc 150 km/h, to zabije mnie moja głupota właśnie, a prędkość będzie jedynie formą w jakiej się ów debilizm objawił. No dobrze, można powiedzieć, a jeżeli na drogę wybiegnie dziecko? Zapewne jadąc przepisowo będę miał większe szanse na uniknięcie tragedii. Tylko, że dziecko rzadko raczej wybiega na drogę poza terenem zbudowanym, a co do ograniczeń prędkość na terenie zabudowanym nie dyskutuję. Niestety problem jest taki, że przemierzając nasz kraj często podróżujemy wyłącznie przez tereny zabudowane. I to dołączyłbym do szeroko rozumianego stanu naszych dróg. Gdyby jednak kiedyś udało dokończyć inwestycje drogowe, to będziemy omijali większość miast, siół i przysiółków. I wiecie co? Wtedy właśnie przestaniemy pędzić, bo jadąc z przepisową prędkością 90 km/h będziemy mieli szansę dotrzeć wszędzie w jakimś sensownym, akceptowalnym czasie. A tak? Po kilku godzinach jechania przez tereny zabudowane widzimy kawałek wolnej drogi i…. I rura! A tu pojawia się nagle dwóch smutnych panów (osobiście nie mam nic do policjantów – to ich praca) i lądujemy w kolejnym odcinku „Uwaga pirat”. Od razu mówię, że ja tam nie byłem i w ogóle od kilku lat nie dostałem mandatu.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że uważam iż radary i inne tego typu urządzenia są jedynie formą wyciągania pieniędzy z kieszeni obywateli. Nikogo nie nauczą one kodeksu drogowego. Ja uważam, że trzeba budować drogi (w tym objazdy wsi), a nie ładować bajońskie sumy w przeróżne formy ścigania obywateli. Tym bardziej, że działania te nie mają żadnej mocy edukacyjnej. A kaska dla państwa leci….
I na koniec wspomnę o ruchu stworzonym przez jakąś bandę idiotów. Otóż zbieranina tumanów motoryzacyjnych rozżalona stratą kogoś bliskiego postanowiła wyrżnąć stare mazurskie drzewa. I niestety nieźle im idzie. Otóż ubzdurali oni sobie, że ich bliscy nie zginęliby, gdyby nie te właśnie drzewa… Ludzie! Kilka lat już chodzę po świecie i nie widziałem jeszcze drzewa, które nagle wyskakuje na środek jezdni. Kierowcy zabijają się na nich, bo nie dostosowują stylu jazdy do panujących warunków a to już jest to, o czym mówiłem wyżej – GŁUPOTA! Ale tak to właśnie jest. Lepiej wyciąć kilkaset drzew, niż przyznać, że ŚP bliski zachował się jak jełop i dlatego właśnie nie ma go już na tym świecie. Łatwiej wypisać mandat, niż budować drogi.
A wystarczyłoby czasem po prostu nie być głupkiem…
Radosław Małecki
Radosław Małecki
Zapraszam także do czytania moich felietonów na: http://www.radekmalecki.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz