Podobno zwierzęta upodabniają się z czasem do swoich właścicieli. I z wzajemnością. Podobno. Myślę, że podobnie jest z samochodami. Oczywiście, samochód nie może upodobnić się do swojego właściciela (pomijając tuningowanie go pod tym kątem oczywiście), ale sam fakt jeżdżenia danym modelem może mówić o tym, jakim człowiekiem jest jego właściciel.
Gdy widzimy kogoś w Toyocie, to z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że gość ów jest nudziarzem. Podobnie jest z Lexusem. To samochód wprawdzie zaawansowany technologicznie, ale jazda nim już po kilku minutach staje się nudą i musimy walczyć, by nie zasnąć, nim dotrzemy do pracy. Corolla była dla mnie zawsze symbolem nudy i braku jakiejkolwiek indywidualności. Pewnie dlatego właśnie samochody te jeździły we flotach. Właściciele flot chcieli zapewne przy ich pomocy zrobić z przedstawicieli handlowych bezmyślną masę. Wiem, wiem… Toyoty są niezawodne. Ale jednak nudne. Wydaje się jednak, że ludzie pracujący w tym koncernie zauważyli ten mankament i wprowadzają zmiany. Toyota Land Cruser V8 wygląda przepięknie. Inżynierowi poszli tu grubo ze wszystkim. Nawet wielkość tego samochodu nie jest kompromisem. Wóz ten wielkością przypomina mały dom z ogrodem, a wymiary atrapy chłodnicy wzorowano na wymiarach kortu tenisowego. I bardzo dobrze! Kryzys kryzysem, ale niektórzy (w tym niżej podpisany) nie potrafią nie zachwycić się tym ogromem. Potem koncern wypuścił konkurencję dla Smarta – IQ. Tu niestety przesadzili z ceną. Nie zmienia to jednak faktu, że samochód jest niebanalny. Ostatnio nawet supernudziarz, czyli Avensis zyskał nowy wygląd, który (przyznaję uczciwie) przekonuje.
Jak widać, każdy producent może odnaleźć własną drogę do indywidualności. W tym miejscu zwracam uwagę Hondzie, że model City wspaniale by się prezentował po całkowitej utylizacji. Bo w całości wygląda jak garbata kupa na małych kołach. I tu powracam do początku tej wypowiedzi. Zwróćcie uwagę na to, w co ubierają się osobnicy będący właścicielami tego modelu. Są to z reguły indywidua z wąsem, nadwagą i odziane w coś, co przypomina odzież dostarczaną importem indywidualnym do naszego kraju w latach 80-tych. Głównie z Turcji. Ja przynajmniej takich widuję.
I w ten oto płynny sposób przechodzę do aut zwanych minivanami. Ja wiem, że niektórzy mają dużą rodzinę, że funkcjonalność itd. Często jednak poruszają się tymi stworzeniami ludzie posiadający mniej niż troje dzieci i trzy psy. Dlaczego? Otóż mam chyba odpowiedź na to pytanie. Jest to zakamuflowany sposób pokazania żonie, że mężczyzna jest wierny. Bo, jak wiemy, kobiety lecą na facetów ciekawych, pewnych siebie i z tak zwanymi „jajami”. Natomiast ktoś, kto nabywa minivana pokazuje światu, że jest nudziarzem. Co więcej wysyła wyraźny sygnał: ”nic ciekawego mnie już w życiu nie czeka”. Taki ktoś nie myśli o pojechaniu nieco szybciej na zakręcie. A nawet gdyby chciał, to nie pojedzie. Owszem, kosiarkę da się na działkę przewieźć. Czyli funkcjonalność w standardzie. To już jednak koniec zalet.
Nie martwcie się jednak drodzy posiadacze vanów. Już nie musicie się martwić, że żadna kobieta na was nie spojrzy. Na pomoc przyszły wam firmy Renault i Nissan wypuszczając wozidełka o nazwach Modus i Note. W porównaniu z kierowcami tego czegoś, będziecie wyglądać jak James Bond!
James Bond z kosiarką w bagażniku…
Ale…., jaki Aston, taki James…
Radosław Małecki
Radosław Małecki
Zapraszam także do czytania moich felietonów na: http://www.radekmalecki.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz